wtorek, 17 marca 2015

Szczęście w nieszczęściu


A tak wyglądało to ptaszysko
 Nasza wędrówka przez piękny, cudowny ale niekiedy mroczny i straszny las, jest czasem bardzo trudna. Właśnie wczoraj miało miejsce coś dziwnego…  tajemniczego, coś czego nie potrafię wytłumaczyć. Szukając nowych inspiracji, pomysłów chwyciłam do ręki swój zatrzymywacz czasoprzestrzeni aparatem fotograficznym zwany i wyruszyłam w pieszą wędrówkę po naszym lesie.  Nagle zerwał się silny wiatr, zrobiło się zimno i niespodziewanie, ni stąd ni zowąd przyleciało czarne, straszne ptaszysko. Ptaszysko wydobywało z siebie charakterystyczny, dźwięczny głos. Bałam się, bo przypominało mi się jak moja niziołkowa pramatka opowiadała, że stworzenie takie w kulturach europejskich nierozerwalnie łączy się ze śmiercią i chorobami. Tak samo szybko ptaszysko znikło jak się pojawiło...Wiatr ustał.



Naturalne brzoskwinie w zalewie własnej.
Słoik z mojej niziołkowej spiżarni
Niziołki na szczęście my nie musimy się niczego obawiać!  Mój ród od dawna zajmuje się uprawą brzoskwiń.  Są one bogatym źródłem witamin . Zawierają witaminy z grupy B, witaminę PP i C. Ponadto brzoskwiniowy bor podnosi poziom estrogenu, a  estrogen jak już Wiedzmin i Moniquerys kiedyś  wspomniali wydłuża życie ;) 

Emtarbi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz