Ajć niestety potknęłam się... Chciałam jeszcze poobserwować z ukrycia co robi Wiedzmin, ale chyba On usłyszał mój upadek. Zaprzestał czytania swojej księgi i zaczął się rozglądać. W laboratorium nie byłam sama, towarzyszyły mi inne Niziołki. Ukryłyśmy się w różnych częściach laboratorium. Zaczęłyśmy się bać i spoglądać na siebie ze zdenerwowaniem. Wiedzmin wiedział, że nie jest sam w laboratorium. Pomyślałam, że nie mam nic do stracenia. Stopniowo i bardzo powoli zaczęłam wychodzić z ukrycia. Przed sobą ujrzałam duży brązowy but, to but Wiedzmina!
Wystraszona, pełna obaw spojrzałam na Niego... po chwili wymieniliśmy się serdecznymi uśmiechami. Aż tu nagle zaczęło dziać się coś niesamowitego!
Niziołek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz